Ciągle biegniemy, załatwiamy sprawy, robimy coś ważnego i gonimy własny ogon. Szybko i dużo – często w napięciu. Od rana do wieczora żyjemy w stresie związanym z ogarnianiem codzienności. Na autopilocie, w przyzwyczajeniu, na pamięć realizujemy godzinę po godzinie. Aż do momentu, gdy padniemy zmęczeni wieczorem.
Gdzie jest nasza uważność? Gdzie życie, które można poczuć, docenić, przeżyć świadomie zamiast w pośpiechu?
Tego uczy medytacja uważności. Żyć wolniej, ciszej, w lepszym kontakcie ze sobą.
Trenujemy nowy rodzaj uwagi, którą łagodnie przekierowujemy do swojego wnętrza, by spokojnie przyjrzeć się własnej plątaninie emocji, mętlikowi w głowie i zmęczonemu ciału.
Bo nie da się kontrolować tego, czego nie widać. Nie da się zmienić czegoś, czego nie jest się świadomym. A na nasze zachowania wpływa stan naszego umysłu, kondycja ciała i jakość oddechu.
Na czym polega uważny styl życia?
Widzimy, co się w nas dzieje, do czego nawet sami się doprowadzamy żyjąc jak automaty i …. decydujemy się zatroszczyć o siebie w tym nadmiarze i wirze codzienności. Zaczynamy traktować siebie mądrzej i życzliwiej. Jak? „Studiując siebie”, ucząc się instrukcji obsługi swojego ciała i umysłu oraz kierujących nimi motywacji.
W celach treningowych siadamy na poduszce medytacyjnej i bez surowej oceny, z ciekawością poddajemy się obserwacji. To bywa pasjonujące i odkrywcze „doświadczenie siebie od środka”. Jak pod lupą widać schematy i uwarunkowania. Część z nich jest fajna, część bardzo krzywdząca.
Przesłanie „Człowieku, poznaj sam siebie” wyryte w świątyni w Delfach to piękna maksyma uważności na całe życie. To, czego doświadczymy na poduszce medytacyjnej: nuda, zachwyt, dyskomfort, zniecierpliwienie, niepokój i spokój i to jak na to zareagujemy – przygotuje nas do życia poza poduszką.
Trenowanie umysłu to codzienny rozwój.