I powiedział, że chciałby być szczęśliwy.

Uśmiechnął się wtedy, jakby marzył o nieosiągalnym.

——————————————————————

Cóż, jeśli będzie czekać na szczęście, warunkować je i określać jak chce, żeby wyglądało to… będzie czekać i wyglądać go z mniejszym lub większym zniecierpliwieniem. A jak coś pójdzie nie tak, to się rozczaruje, zmartwi, odczeka, by znowu z westchnieniem i nadzieją spojrzeć w dal.

Bo kiedy to szczęście w końcu nadejdzie, co?

A jeśli zamiast hen za horyzont, przyciągnie uwagę do tej chwili, w której teraz jest, to może zobaczy, że wokół wiosna, poczuje, że ma się zupełnie dobrze, usłyszy miłą uchu piosenkę, przykryje się miękkim kocem, weźmie łyk ulubionej kawy i doświadczy, że sam przywilej życia to już bilet do szczęścia.

Że nie o uzupełnienie braku chodzi, a o dostrzeżenie obfitości.

Wszyscy pragniemy szczęścia, każdy unika cierpienia.

Cierpienie narasta, gdy chcemy, by było inaczej niż jest. Szczęście się pojawia, gdy akceptujemy to, co jest.

Cierpienie to niechcenie, by było jak jest. Szczęście to wdzięczność za to, co mamy.

Cierpienie to walka lub unikanie tego, co jest. Szczęście to życzliwa uważność na to, co się wydarza – i przyjęcie tego z otwartością i ciekawością.

———————————————————————-

Więc puścił to chcenie, by było inaczej niż jest. Po prostu.

Zaprosił siebie, by tworzyć szczęście świadomie będąc w i z tym, co jest. Takie widzenie już jest czynieniem (zmiany) – bez wysiłku. Widzenie i odczuwanie życia w sobie i wokół i w pełni powoduje, że ta chwila jest wiecznością. Zauważenie tej chwili jest szczęściem. I to jest osiągalne od zaraz.

I może być przypieczętowane uśmiechem obecności nie tęsknoty.  A ten rozkwita inaczej. I trwa dłużej.

 

Napisz swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *