Niedawno wysłuchałam dwóch historii o tym, jak medytacja uważności pomaga radzić sobie ze stresem. Jak rozwija spokój, siłę wewnętrzną i odporność psychiczną niezbędne, by odpowiadać na sytuacje trudne bez paniki. Uczestniczki kursu MBSR potwierdziły, że trening regularnego wracania do oddechu, obserwacji myśli i akceptacji wszelkich uczuć, pomaga być w dobrej formie psychicznej i przygotowuje do wyzwań stawianych przez życie.

Jako trenerka, chcę się tym podzielić, wykorzystując postać realnego i metaforycznego dzika, który stał się nauczycielem i symbolem postępu na drodze do niezależności emocjonalnej moich bohaterek.

  • Historia osoby nr 1

Przed północą wracałam autem z córką z koncertu. Droga Toruń – Bydgoszcz. Las. Na drogę wyskoczył dzik, a nawet kilka. Jeden wprost pod nasz samochód. To ciekawa obserwacja, ale zamiast szoku, miałam zupełnie jasny obraz sytuacji – moje auto zderzyło się z dzikiem. I tyle. Patrzyłam jak na kadr z filmu. Sprawdziłam, czy córce nic się nie stało. Nie stało się. Zjechałam na bok. Obejrzałam samochód. Zniszczony reflektor i wgniecenia wokół. Takie skutki – przyjęłam je, jest jak jest, ok. Kolejna myśl, czy dzik żyje i czy jest potrzeba zgłoszenia kolizji do odpowiednich służb. Telefon do męża, że wrócimy później, bo…, etc… Krok po kroku akcja radzenia sobie z nieoczekiwaną sytuacją. Bez roztrzęsienia, zdenerwowania, chaosu. Towarzyszył mi jasny umysł i klarowność kolejnych działań. Wewnętrzny spokój i wdzięczność, że TO MAM i umiem skorzystać. Co? Opanowanie w sytuacji, w której jeszcze niedawno pewnie bym panikowała. Tak, medytuję i jestem po kursie MBSR. Moje reakcje bardzo się zmieniły. Dla mnie samej to mega zaskoczenie, które także z zainteresowaniem obserwuję.

  • Historia osoby nr 2

Po przerwie spowodowanej długotrwałą chorobą dziecka, wróciłam do pracy. Mam stanowisko kierownicze, ale nade mną są jeszcze inni zarządzający organizacją. Wśród nich „dzik”. Wcześniej drżałam, gdy go widziałam. Jak wszyscy. Kto zobaczy w lesie dzika, ten na drzewo szybko zmyka. My kryliśmy się po pokojach, by nie wejść mu w drogę. W trakcie opieki nad dzieckiem przeszłam kurs MBSR. Tak, od tej pory regularnie medytuję. I okazało się, że zmienił się mój stosunek do „dzika”. Już nie unik, a świadomy wdech i wydech, o którym pamiętam, pauza i usadzenie szarżującego dzika w fotelu zamiast kurczenia się ze strachu przed jego tyradą. Kiedy dzik zapada się w miękkości fotela, to wymięka ciut jego bojowe naprężenie. Jest mniej dziki i da się z nim pogadać (?!?..niewiarygodne, ale tak). Ja wówczas obserwuję – zmianę jego wyrazu twarzy, opuszczenie gardy, uffff…. Pojawia się kontakt. I jest łatwiej się słuchać i słyszeć. I mam wrażenie, że dzik jest mi wdzięczny za to, że panuję nad sytuacją. I współpracownicy też. Lubię ten stan, gdy świadomie wpływam na to, w czym i jak uczestniczę, a nie poddaję się bezwolnie i impulsywnie wg wcześniejszego schematu.

 

Jakiego dzika masz obok?

Szefa, dziecko, korki w godzinach szczytu, swój własny dziki mętlik w głowie? Zdarzenia zewnętrzne lub dramatyczne narracje wewnętrzne – wszystko może się inaczej ułożyć, gdy zmienisz swoje nastawienie.

Między bodźcem a reakcją jest wolna przestrzeń, którą możesz powiększyć, by pojawiły się alternatywne możliwości rozwiązania sytuacji. To miejsce twojego wzrostu i człowieczeństwa. To punkt wyjścia dla twojej elastyczności psychologicznej, której granice są dużo dalej niż myślisz. Jeśli ćwiczysz.

Trening czyni umiejętność. Dziki nadal będą wokół, ale ty będziesz zupełnie inaczej sobie z nimi radzić niż do tej pory. Dzik jest dziki, ty ugruntowany i osadzony w sobie. Gdy on traci energię, ty zyskujesz. Przytomność zamiast wytrącenia z równowagi to świetny sposób na stres. Nie reagujesz nerwowo, reagujesz odpowiednio. I odpowiedzialnie.

Napisz swój komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *