„Współczucie to doświadczenie (oraz uczucie) silnej intencji wspierania danej osoby i pomocy jej w uświadomieniu sobie, że przekonanie dotyczące naszej odrębności od reszty świata jest źródłem wszelkiego rodzaju cierpienia. Doświadczenie współczucia zawiera w sobie element inteligencji – nie jest obojętne. Pozwala osobie, która doświadcza współczucia, na bycie świadomą kontekstu sytuacji, w której się znajduje, oraz na umiejętny dobór odpowiedniego rejonu cierpienia, którym potrzebuje się zająć”.
– Julia E. Wahl (2017)

 

CZYM JEST WSPÓŁCZUCIE – ANALIZA POJĘCIA

Współczucie jest sposobem odnoszenia się do siebie samego i innych w sposób troskliwy w obliczu naszej ludzkiej niedoskonałości (ciała, genów, umysłu, relacji), błędów, które popełniamy, trudności, które życie przynosi.

Odnosimy się tutaj do trzech rodzajów czy też przepływów współczucia:

  • współczucia wobec siebie samego,
  • współczucia, które umiemy otrzymać od innych,
  • współczucia, które dajemy innym.

Współczucie wobec siebie samego składa się z trzech elementów:

  • życzliwości wobec siebie samego (co kontrastuje z samokrytyką, obwinianiem siebie),
  • byciem uważnym wobec przeżywanej trudności (zamiast unikania jej lub też zagłębiania się w nią),
  • świadomości, że trudności są częścią historii wszystkich ludzi (co stoi w kontraście do poczucia izolacji) (Neff, 2003).

Współczucie tym samym zawsze odnosi się do relacji – z samym sobą oraz z innymi.

Choć współczucie jest cechą ogólnoludzką i odnosi się do wszystkich tradycji kontemplacyjnych świata, to obecnie najlepiej znaną definicją, jest ta proponowana przez lidera buddyzmu tybetańskiego Gelukpa, Dalajlamy, według której:

 

WSPÓŁCZUCIE

„to wrażliwość na cierpienie swoje i/lub innych istot z jednoczesnym głębokim zaangażowaniem (zobowiązaniem) w celu zmniejszenia i zapobiegania temu cierpieniu”.

 

Mamy zatem do czynienia z dwoma różnymi umiejętnościami:

  • tym, w jaki sposób potrafimy być z trudnością w naszym życiu
  • oraz mądrością wyboru odpowiedniego zachowania w celu zmniejszenia tego cierpienia (czy to cierpienia na poziomie ciała, emocji, czy też relacji).

Jak jednak twierdzi brytyjski psycholog, psychoterapeuta oraz twórca Terapii Skoncentrowanej na Współczuciu (ang. Compassion-Focused Therapy), Paul Gilbert, w celu zrozumienia współczucia musimy także zrozumieć, co je wyłącza i blokuje. Nie chodzi tutaj o niczyją winę, lecz o to, w jaki sposób nasze ciało funkcjonuje w pewnych okolicznościach. Niektóre rodzaje pozytywnych uczuć mogą bowiem być zagrażające: w związku z poprzednimi doświadczeniami możliwe, że niebezpiecznie jest czuć się bezpiecznie, że ktoś to nasze poczucie bezpieczeństwa nadużył. Możliwe też, że współczucie kojarzy się z takimi przekonaniami, jak: forma słabości, pobłażania, poddania się, że ktoś może nas wykorzystać (może w przeszłości wykorzystał). Może mamy przekonanie, że krytyka i rygor „robią dobrze”, motywują, wspierają rozwój, dają siłę. Jednak paradoksalnie to właśnie współczucie może wzmocnić naszą odporność na poziomie fizycznym i psychicznym, co z kolei w sposób bezpośredni przekłada się na nasze zachowanie, codzienne funkcjonowanie w różnych okolicznościach.

Hipoteza ta potwierdzana jest przez rosnącą ilość badań. Warto tu wymienić m.in. badanie Lutza i zespołu (2009), które pokazało, że praktyka wyobrażania sobie współczucia wobec innych powoduje zmiany w korze czołowej i systemie odpornościowym. Kolejne doniesienia wskazują, że:

  • trening we współczuciu zmniejsza poczucie wstydu i samokrytyki (u pacjentów z chroniczną depresją) (Gilbert & Proctor, 2006),
  • wyższy poziom samowspółczucia koreluje z niższymi poziomami depresji i lęku (Neff, 2003; Neff,  Hseih, & Dejitthirat, 2005; Neff, Rude, & Kirkpatrick,  2007), poczuciem satysfakcji z życia i poczuciem społecznego połączenia/więzi (Neff, Kirkpatrick, & Rude, 2007), a także pozytywnym afektem (Neff, Rude, et al.,  2007).

Współczucie wobec siebie samego może też być buforem tamującym ruminacje prowadzące do lęku i depresji (m.in. w australijskim badaniu pacjentów z nowotworem Przedzieckiej i zespołu z 2012); jest kojarzone ze zmniejszonymi objawami psychopatologicznymi stresu i depresji, i zwiększa jakość życia u pacjentów z chorobami chronicznymi (badanie portugalskie Pinto-Gouvei i zespołu z 2013).

Warto też wspomnieć, jak ważne jest współczucie z poziomu biologii i naturalnej selekcji. Wbrew temu, co potocznie się myśli, Charles Darwin nie mówił o „przetrwaniu najsilniejszych”, dosłownie „najsprawniejszych” (ang. survival of the fittest), ale o przetrwaniu najbardziej życzliwych (survival of the kindest). To inny myśliciel tamtych czasów, Herbert Spencer, ukuł termin survival of the fittest i w ten sposób zinterpretował przekaz Darwina. W swoim klasycznym dziele Pochodzenie człowieka Darwin twierdził, że tylko te populacje mają największą szansę przetrwania, które charakteryzują się największą ilością współczujących jednostek. Współczucia i troski uczymy się dzięki innym, przeglądamy się w umysłach innych, tym samym ucząc się siebie i ucząc się współczucia wobec innych oraz siebie. To pozwala nam przetrwać, zadbać o siebie i innych.

WSPÓŁCZUCIE A UWAŻNOŚĆ

Odnosząc się do różnic pomiędzy praktyką uważności a współczucia, często mówi się, że współczucie jest sercem uważności (ang. mindfulness). Związane jest to z intencją – bez niej praktyka uważności staje się mechaniczna i powierzchowna, tylko wtedy uważność jest narzędziem, które ma na celu, żebyśmy poczuli się lepiej, zredukowali nasze napięcia i byli poznawczo lepiej funkcjonujący (w sensie pamięci, koncentracji). Traci jednak swoje głębsze znaczenie odnoszące się do elementów etyki i wartości: poczucia połączenia ze światem, nie tylko w sensie połączenia ze swoimi emocjami, myślami, ciałem, ale także w kwestii poczucia połączenia z przyrodą i innymi ludźmi, wzajemnego wspierania się.

Uważność pomaga nam zwolnić (na poziomie ciała i naszych myśli). Jednak również pomaga otworzyć się nam na bardzo trudne emocje, wspomnienia. Może przypomną się nam bolesne sytuacje rodzinne, byli partnerzy, pojawia się tzw. niskie poczucie wartości, poczucie straty, to, czego nie chcemy o swojej przeszłości i o sobie samym pamiętać i widzieć. Jeżeli  otworzymy się na nie bez życzliwości, ciepła, wtedy doświadczenie to może nas przerosnąć, czyli wpierw budujemy odporność psychiczną (ang. resilience). W tym właśnie będzie pomagać nam praktyka współczucia. Profesor Paul Gilbert zwraca uwagę na to, że umiejętność zaangażowania się w nasz ból, zrozumienie jego źródła różni się od umiejętności zapobiegania i zmniejszania bólu. Pierwsza umiejętności odnosi się do uważności, a druga właśnie do współczucia.

PODEJŚCIE WSPÓŁCZUCIA W KONTEKŚCIE TERAPII – TERAPIA SKONCENTROWANA NA WSPÓŁCZUCIU

Obecnie istnieje już także kilka interwencji umożliwiających wzmocnienie czy też odblokowanie naszego współczucia, zarówno w formie czysto terapeutycznej (Compassion-Focused Therapy), jak i treningowej (m.in. Mindful Self-Compassion – MSC, Compassion Cultivation Training – CCT). Odnosząc się do jednej konkretnej interwencji, skupmy się na Terapii Skoncentrowanej na Współczuciu, która opiera się na psychologii ewolucyjnej, a zwłaszcza na teorii mentalności społecznej (ang. social mentality theory). Teoria ta wskazuje na znaczenie wczesnych doświadczeń interpersonalnych, które pomagają ludziom rozwinąć konkretne sposoby odnoszenia się do siebie i do innych w późniejszym życiu.

 

MODEL TERAPII CFT BYŁ PIERWOTNIE STWORZONY Z MYŚLĄ O OSOBACH, KTÓRE:

  • często doświadczały wstydu,
  • były bardzo krytyczne wobec siebie samych,
  • trudno było otrzymywać troskę od innych,
  • doświadczenia faktu, że tradycyjne formy i podejścia terapii nie pomagały.

 

Model ten czerpie z wielu dziedzin psychologii (m.in. społecznej, rozwojowej i ewolucyjnej), neuronauki, a także podejść kontemplacyjnych. Można go tym samym uznać za model integracyjny.

TRZY SYSTEMY AFEKTYWNE I TROSKLIWE WIĘZI SSAKÓW

Szczególną cechą Terapii Skoncentrowanej na Współczuciu jest odnoszenie się do wewnętrznych i zewnętrznych doświadczeń, które uruchamiają odpowiednie systemy emocjonalne.

 

PIERWSZY SYSTEM

Uczymy się, że bardzo trudno jest zarządzać ludzkim umysłem, naszymi systemami emocjonalnymi i że sposób, w jaki reagujemy, nie jest naszą winą, ale często po prostu automatyczną odpowiedzią m.in. na zagrożenie. W tej sytuacji, w systemie związanym z wyłapywaniem zagrożeń i ochroną, uruchamiamy takie emocje, jak: niepokój, złość, obrzydzenie. Nasze zachowanie służy obronie: ciało przygotowuje się do walki, ucieczki, ewentualnie poddaniu się, zamrożeniu, dostajemy dużą dawkę kortyzolu, nasza uwaga jest zawężona na tym, co mamy zrobić w celu obrony. System ten jest związany z systemem sympatycznym (współczulnym) układu nerwowego, który odpowiada za tzw. odpowiedź stresową.

 

DRUGI SYSTEM

Napędu, witalności lub inaczej osiągania związany  jest z oczekiwaniem takich emocji, jak: przyjemność, ekscytacja. Zachowanie, które ma tu miejsce, to głębokie zaangażowanie, mamy poczucie energii, entuzjazmu. Uwaga w tym systemie jest też zawężona i skupia się na zdobyciu tego, co potencjalnie może zapewnić nam przyjemność. Dostajemy dużą dawkę adrenaliny.

 

TRZECI SYSTEM

Ukojenia, zadowolenia (inaczej system kojąco-afiliacyjny). Związany jest z uczuciami dobrostanu, poczucia więzi, troski i czułości. Uwaga tutaj jest rozszerzona i jesteśmy w stanie doświadczyć społecznego poczucia więzi z innymi, otrzymać ukojenie od innych i od siebie samego. W tym systemie nie doświadczamy zagrożenia, nie potrzebujemy niczego zdobywać, ochraniać się. Jesteśmy w stanie zwolnić na poziomie ciała (fizjologii) i umysłu (myśli i emocji). Możemy odpocząć. Pojawia się oksytocyna, czyli tzw. hormon miłości lub więzi. System ten jest też połączony z systemem parasympatycznym (przywspółczulnym) układu nerwowego, który odpowiada za tzw. odpowiedź relaksacyjną. System przywspółczulny rozwinął się u ssaków  w ramach więzi i tym samym jest wrażliwy na wszelkie bodźce dotyczące troski, poczucia bezpieczeństwa (w tym przede wszystkim emocjonalnego). System kojąco-afiliacyjny powstał w świecie ssaków mniej więcej 150–180 mln temu. Ten świat znacząco różnił się od gadów tym, że ssaki bardzo dużo inwestowały w celu ochrony, troski o swoje potomstwo, które jest bardzo wrażliwe, bez możliwości samodzielnego przetrwania bez pomocy bliskich opiekunów. Potomstwo ssaków sygnalizuje, gdy potrzebuje opieki, wsparcia, gdy znajduje się w stresie, a stres ten (system zagrożenia) regulowany jest poprzez kontakt z opiekunem, który wspiera dotykiem, pokarmem czy inną troskliwą czynnością lub też samą obecnością. Z czasem taka sytuacja wspiera rozwój odpowiednich sieci nerwowych w systemie kojenia, pozwala także na ekspresję odpowiednich genów (epigenetyka) i rozwój odpowiednich kompetencji psychologicznych. Rodzic daje wsparcie, doświadcza działania hormonu oksytocyny, a to z kolei także wspiera aktywowanie oksytocyny u potomstwa. Tworzy się zatem poczucie bezpiecznej więzi i także zwiększa nasze szanse przetrwania. Jak twierdzi Cozolino (2007): „Nie funkcjonujemy na zasadzie przetrwania najsilniejszych, ale na zasadzie przetrwania tych, którzy byli zaopiekowani”.

Zapoznając się z tymi trzema systemami, uczymy się, które sytuacje, osoby, miejsca, aktywności uruchomiają odpowiednie systemy i nie tyle chodzi nam o to, żeby któregokolwiek z nich się pozbyć, ale żeby były w większej równowadze między sobą.

Poprzez zapoznanie się z tym, w jaki sposób funkcjonujemy, możemy stopniowo nauczyć się nowych sposobów reagowania i tym samym wziąć odpowiedzialność za to, co jesteśmy w stanie zmienić i kontrolować, zyskujemy też zatem poczucie sprawstwa. W tym rodzaju pracy psychologicznej możemy wyćwiczyć nasz umysł w celu:

  • doświadczenia współczucia wobec siebie i innych,
  • nauczyć się dawać sobie samemu ukojenie,
  • kultywować odwagę i mądrość.

Powoli aktywujemy wewnętrzne procesy (poznawcze, afektywne i fizjologiczne), które będą się przekładać na konkretne zmiany w naszym podejściu do myśli, uczuć, a w końcu do siebie samego i innych. Uczymy się, że możemy nawet do najtrudniejszych doświadczeń podchodzić ze współczuciem, a nasza tożsamość nie jest jednowymiarowa: nie jestem swoim zaburzeniem, swoim smutkiem, złością, krytyką. Jestem tym, kto doświadcza tych różnych uczuć i okoliczności, i może popatrzeć na nie z perspektywy mądrego współczucia, dając sobie samemu lub innym ukojenie. W taki sam sposób, jaki dawałaby nam je najbardziej ukochana osoba lub chociażby najmądrzejszy nauczyciel.

 

Bibliografia:
Gilbert P. (2009). Introducing compassion-focused therapy. BJPsych Advances in Psychiatric Treatment (15), 199–208.
Gilbert P. (2010). Compassion focused therapy: The CBT distinctive features series. London: Routledge.
Neff K. D. (2003). Development and validation of a scale to measure self-compassion. Self and Identity, 2, 223–250. doi:10.1080/15298860309027
 

JULIA E.– WAHL