Czy trzeba mieć 40+ żeby odpuścić wizaż, look i dietę-cud?
Ile czasu/życia zabiera ten kamuflaż: przebieranka, kolorowanka, zastanawianka… co na siebie włożyć, jak to ma się z tym, czy pasuje, czy podkreśla, czy wydobywa, czy ukrywa?…
„Zobaczcie pierwszą stylizację Melanii w Polsce!”, „Must have w tym sezonie”, „Rusza akcja polowanie na ubranie – dołączysz?”, „Podaruj sobie przepiękną sylwetkę na lato”, „Twoja cera nigdy nie jest idealna?..”
Jakże bliska mi wolność. Ta polityczna też. Ta społeczna także. Ta ku sobie najbardziej. Bez nadmiaru, bez nadęcia, bez szopki i przeróbki. Może paski, może kropki, może kolor, może biel? Można mieć gacie w brokacie i rzęsy z tęczy i umęczyć się. Mnie to męczy.
W estetyce są granice. Czyż perfekcyjnie wymodelowany, ekstremalnie wypielęgnowany, szczegółowo zaplanowany wygląd, który powstawał długi czas nieomal w konwencji dzieła sztuki nie okrada nas z czasu dla życia? Czy lepimy okaz na pokaz na wystawę w galerii (nie sztuki nawet) czy podmiot/przedmiot?/ codziennego użytku?
- „Godzinę spędzam przed lustrem zanim się pokażę ludziom. Ale nie da się szybciej oka sobie zrobić.”
- „Stosuję ten peeling codziennie, są różne fazy nakładania, to zazwyczaj nie trwa dłużej niż 1,5h ze spłukaniem i nawilżeniem.”
- „Jak ja bym chciała to mieć! Wtedy byłabym naprawdę szczęśliwa.”
Przed czym uciekasz chowając się za kosmetykami, ciuchami, zabiegami? Za czym gnasz sięgając po coraz bardziej wyrafinowane formy wizerunku? Bezrefleksyjne zapieprzanie w przód lub w tył. Maska czy maseczka na dziś?
Dziś jesteś TU I TERAZ. Choć tak bardzo chcesz być TAM. Na stopień wyższy więc wchodzisz: gładsza, szczuplejsza, piękniejsza, jędrniejsza, lepsza, atrakcyjniejsza próbujesz być… Na chwilę zadowolona bardziej niż przed chwilą. A życie obok tej maskarady płynie niewzruszone. Przyjmuje Twoje zabawy w pozory i doświadcza prawdziwie pomimo.
W przestrzeń wolności prowadzi mnie zdanie: „PO PROSTU BĄDŹ.” Zwolnij. Stań, poczuj stabilność stóp na podłożu, ciężar zwisających rąk, swobodę opuszczonych ramion, lekkość uniesionej głowy, rozluźnienie szczęki, wewnętrzny uśmiech, opadający i unoszący się w oddechu brzuch (nie wciągnięty)… Jesteś doskonała taka, jaka jesteś. Jesteś sobą, niepowtarzalną, wyjątkową osobą – jesteś cudem. Od środka wyglądasz najciekawiej, wiesz? Intrygujący koloryt uczuć, inspirująca różnorodność myśli – znasz to? Znasz siebie?
„Po prostu bądź”. Zaakceptuj się – jeśli nie radykalnie, to chociaż ciut bardziej. Od tego zacznij. Zazwyczaj późno się do tego prostego bycia budzimy, pozwalając by ciało i umysł były razem, zamiast umysł w dyktacie, a ciało w ucisku. Ech…
Wdech – siła. Wydech – spokój. Naprawdę to wszystko. Bez tego nie ma nic.
2 komentarzy do “Uwolnienie od wizerunku”
Krystyna
Miód na moje serce. Treść tej wypowiedzi. Wlaśnie dziś zastanawiałam się oglądając reklamy w TV. Czy my wszystkie jesteśmy tak koszmarne żeby nas poprawiać? Koniec z tym. Czas na książkę, spacer, spotkania z przyjaciółmi.
Dorota Wojtczak
Czas na życie takie, jakie jest! Bo ono oferuje więcej niż ładne opakowywanie się non stop 🙂