Kiedy była małym dzieckiem, miała w swym małym ciele o kilka kilogramów za wiele. Kiedy była nastolatką, miała pamięć tych kilogramów w za ciężkiej od negatywnego myślenia o sobie głowie.
Jako przedszkolak uwielbiała budynie z sokiem malinowym, niedzielne ciasta, codzienne drożdżówki, białe buły, mączne obiady, kolejne kawałki czekolady… Nie uwielbiała za to się zbytnio ruszać. Bo ostatnia dobiegała, najniżej skakała, najbliżej rzucała, najszybciej z całej klasy… się męczyła. Okrągła sympatyczna niewysportowana wzorowa uczennica.
W liceum „dojrzała” i radykalnie zmieniła nawyki żywieniowe. Czyli nie jadła nic prócz sałaty i jabłek. Wystarczyło, by przetrwać, choć lustro nadal stękało: „za duża, za gruba, za szeroka – kluseczka, pyzunia, pączuś, fee…!”. Nadal bez zbędnego ruchu, by nie stracić dżula z minimum pozyskanej (z powietrza chyba) energii. Słaba, mizerna, wychłodzona. Wyczynowo i aktywnie czytała tylko książki pod kocem.
Smutne chude szczęście. Nieszczęście dla rodziców, zazdrość u koleżanek, podziw wśród kolegów. Totalnie wychudzona została wytypowana do udziału w wyborach miss szkoły, co tylko wzmocniło jej wyobrażenie o oczekiwanym ideale piękna. Wystające kości, brak oznak kobiecości, wielkie głodne oczy – do tego dążyć i w tym trwać za wszelką cenę! To ceni świat. I nie mieć na nic innego sił i radości też nie.
Lata musiały minąć, jej dzieci się urodzić, by przestała kreować swój wizerunek, a potrafiła odważnie POSZUKAĆ I ODNALEŹĆ SIEBIE.
Zdrowa dieta, mądra akceptacja ograniczeń, zmiana przekonań, zakochanie się w naturalności… Tak oto w jej życiu pojawiła się joga. Rodzaj ruchu, który kocha i szanuje ciało.
Samoistnie pojawia się wdzięczność wobec ciała. Tyle umie, tyle robi, tyle znosi, tyle dało radę już przeżyć – zaniedbań, zranień, zatruć… Pokornie systematycznie odnawialne, jakby niezniszczalne. W każdej chwili gotowe służyć od nowa. Doskonale niedoskonała żywa maszyna, poddawana trybikom myśli i emocji. Ciało, które nie kłamie na temat kondycji człowieka, ciało, które zna też prawdziwą odpowiedź na pytanie o jego zdrowie. Joga uczy słuchać szeptu ciała, kiedy jeszcze nie ma musi ono krzyczeć z powodu bólu czy ignorancji.
Joga integruje ciało, umysł i duszę. Zmienia filozofię i styl życia. Wprowadza harmonię. Uczy ruchu bezwysiłkowego, w trybie bycia, w trybie głębokiej dobrej więzi ze sobą. Jeśli pojawia się zmęczenie, to jest spowodowane wyrzutem endorfin – biochemia mózgu pulsuje w rytm hormonów szczęścia.
Gdyby ktoś kiedyś…
Ciało potrzebuje odpowiedniej dawki ruchu. Ruch uaktywnia, dotlenia i uspokaja głowę. Kreatywna głowa o jasnym umyśle, pełna życzliwych myśli, ułatwia regulowanie emocji. Pozytywne emocje rozkręcają radość życia i uznanie dla jego różnorodności.
Puszcza napięcie, wszystko płynie. Opór znika.
Tylko dlaczego tak późno to się wie?