Gdy jest ok – odprężam się mimowolnie. W koci księżyc łagodnie wygięta na słońcu.
W przepływie i otwartości – czuję rozluźnienie. Niczego nie pilnuję i niczego nie pragnę. Jestem.
Wzrasta moja wrażliwość. A miękkie odsłonięte podbrzusze równo oddycha.
Ufam bez potrzeby zaufania. Naturalnie. Nic nie może się stać. I stać się może wszystko.
Większa wrażliwość pozwala mi spotkać się z pełnią rzeczywistości.
Więcej tu odczuwania niż myślenia. Intuicyjnego oddania niż sprawdzania.
Oddech spokojny, wzrok jasny, głos ciepły. Kibić giętka. Skóra nagrzana.
Organicznie podłączam się pod energię wszystkiego, co jest.
Harmonia z tą chwilą. Wszystko się zgadza. Wszystko się przenika.
I my i ja i ty i to, co wokół i w nas. Świat utkany z czystej relacji.
Całość i jedność, której nie stwarzamy, a do której docieramy, gdy jest ok.
Intymność tej chwili jest lekka jak kąpiel w powietrzu, jak taniec w ciszy, jak dotyk w ciemności. Bezczasowa głębia zapadania się, rozpuszczania, współistnienia w więzi, która w ogóle nie więzi.
Serce w pieszczocie, ciało w błogości, a umysł śpi w kołysce świadomości.
Magia spotkania, które jest jak powrót do domu. Do dobrego miejsca, które czule wita po trudach podróży. Dobrze, że jesteś, Kochana!
Szamanka dusz lubi tak być, by piękniej żyć i nie rozpraszać się pomiędzy.