Pauza. Zatrzymanie. Nieśpieszne pozwolenie sobie na „stooop”. Moment wyhamowania i wytchnienia. Uważność na chwilę. Doświadczenie jej bogactwa. Moje dwie pauzy ulubione to:
- mycie rąk
- czesanie włosów.
Mimo, że z dzieciństwa można by je kojarzyć z rozkazami typu: „Umyj ręce! Na pewno są brudne”, „Uczesz te włosy, bo się zrobią kołtuny”. Kiedyś więc konieczność. Teraz przyjemność.
Mycie rąk, które zaczęłam obejmować życzliwą uwagą, gdy zauważyłam, że myję szybko i byle było, a wycieram szorstko, byle zdążyć. Zdążyć do komputera, do dzieci, do najróżniejszych ważnych czynności, a niedosuszona skóra dłoni pierzchła i szczypała. Byle mycie zajmowało 10 sekund może i nie miało żadnego znaczenia. Teraz ma. Czuję dotyk wody, jej przepływ między palcami, chłód lub ciepło obmywające grzbiet i wnętrze dłoni. Czystość, świeżość, delikatność rytuału. Dobieram mydło, jego kształt. Czasem kremowe i aksamitne w płynie, czasem krojone z dużego kawałka, takie z nasionami chia, kanciaste od zużycia i masujące drobinkami. Te zapachy, które rozkwitają w kontakcie ręka – woda – mydło zniewalają nozdrza aromatami. Bywa że korzystam ze szczotki do rąk, by pobudzić receptory skóry. Trę, włosie się ugina i łaskocze. Bogactwo zwyczajności w banalnej czynności. Mała chwila – wielka różnica. Minuta dłużej? Z ceremonią wycierania miękkim ręcznikiem i wcierania kremu do rąk – półtorej minuty? Jakiej jakości za to! I jak uspokaja się umysł i otwiera serce. Wdzięczność za posiadanie ciała, powonienia, radość z dostępu do wody i uznanie luksusu mydła.
Czesanie włosów, które zaczęłam wykonywać świadomie od kiedy je zapuszczam. Wcześniej nie czesałam, bo współpracowałam z przekonaniem, że skoro krótkie, rzadkie i płaskie to nie z obszaru do chluby więc na marginesie zainteresowania i przeznaczonego czasu. A teraz kupiłam specjalną szczotkę. Jest magiczna. Ale tylko wtedy, gdy jej świadomie używam. W kontakcie ze skórą głowy pracuje każdym swoim elastycznym wypustkiem, łaskocze sprężystymi igiełkami, pobudza, ożywia, nasila ukrwienie, wzmaga krążenie. Przywołuje wspomnienia, gdy byłam głaskana, z czułością czesana przez mamę, dopieszczana mizianiem kosmykow przez męża, a nawet kręceniem loków palcami przez dzieci… Świadome szczotkowanie – wielka przyjemność z bycia w pełni w jednej czynności. Trwa to minutę, a jest tak mocne, bo ta minuta jest żywa i ekstremalnie prawdziwa dzięki doświadczaniu jej. Naprzemienne drapanie i łaskotanie, z góry do dołu… Bywa że wydłużam ją przez dołączenie świadomego mycia włosów – różnorodność zapachu szamponów – co za szaleństwo: kwiaty, owoce, wakacyjne krajobrazy! Dobra odżywka też kusi zmysły, welwetowo zmiękcza i rozaniela. Ile pasji i błogostanu może być w czymś tak przyziemnym jak kontakt ręka – włosy – kosmetyk. Ach, tylko pamiętać, by przeżywać, a nie zbywać…
Pauza na mycie rąk i czesanie włosów. Intymność, przyjemność, bliski empatyczny kontakt ze sobą. Inny stan umysłu. Jak dotknięcie wieczności. Zbudowanie gotowości na wyzwania dnia, czy wyciszenie przed nocą. Docenienie i skorzystanie z tego, co na wyciągnięcie ręki, a bezwysiłkowo napełniające poczuciem szczęścia i ukojenia. Przekierowanie uwagi na swoje tęskniące za uwagą wnętrze i doznania płynące z ciała. Miłość do siebie – zawsze dostępna – na tak wiele sposobów.
A jaki jest Twój pomysł na pauzę, która daje siłę, radość i spokój w życiu?
Bo ten moment jest prawdziwy. WŁAŚNIE TEN TERAZ. Otwórz się na niego lub stwórz go swoją łagodną życzliwą uwagą i świadomym wysiłkiem. Kreuj rzeczywistość, w której chcesz żyć. Kreuj stan umysłu, który służy Twojemu zdrowiu i lepszemu samopoczuciu. Podaruj sobie bezcenne 2 minuty dla Twojego cennego niepowtarzalnego życia.
Zaproś się do chwili szczęścia.